Badacze tacy jak Helen Fisher uważają, że kiedy ktoś, kogo kochamy, nas porzuca, wtedy to, co się z nami dzieje, przypomina zespół odstawienny. Identyczny jak ten, którego doświadczają osoby uzależnione zrywające z nałogiem.
Razem z ukochaną osobą odchodzi ukojenie, przyjemność, czasem sens.
Cierpimy, nie zdając sobie sprawy że w dużym stopniu jest to znowu sprawa czystej chemii…
Dopamina, i endogenne opiaty, które wydzielają się w fazie zakochania, odgrywają niezwykle ważną rolę w tworzeniu bliskiej relacji.
Gdy się z drugą osobą związujemy, to w pewnym sensie zaczynamy od tej osoby zależeć: potrzebujemy jej dotyku, zapachu, jakiegokolwiek z nią kontaktu.
Gdy ta osoba nagle znika, to zaczynamy bardzo za nią tęsknić, pragniemy ją znowu mieć obok. Pojawia się wielki ból psychiczny: smutek, bardzo silna tęsknota, bezsilność, uczucia podobne do tych, jakie przeżywamy będąc w żałobie.
Na poziomie fizjologicznym mogą wystąpić bardzo podobne odczucia jak w zespole odstawiennym: niemożność skupienia na niczym uwagi, silny niepokój, problemy ze snem, z łaknieniem, migreny, kołatania serca.
Na wszystkich poziomach – cielesnym, emocjonalnym, psychicznym – następuje całkowita utrata zdolności do odczuwania przyjemności i radości z życia.
Intensywność tego stanu jest słabo skorelowana z tym , jak długo byliśmy w relacji. Ewolucjoniści twierdzą, że wystarczy 15 minut, żeby się zakochać na zabój. Znane są też (co prawda głownie z książek i filmów) związki, gdzie relacje były bardzo krótkie, ale siła ekstazy tak wielka, że czas wychodzenia z tego trwał kilka lat.
Zdecydowanie istotniejsze dla intensywności przeżywania żałoby po związku wydają się być nasze wcześniejsze doświadczenia w relacjach. Czy mam z nich karmiące doświadczenia? Jakie zasoby w nich funkcjonujac w sobie zbudowałam? Jak sobie poradziłam/ poradziłem z zakończeniem tych związków?
Złamane serce to jest zawsze cierpienie, jedni lepiej sobie z nim radzą, inni czują, że świat się im zawalił nieodwracalnie.
Niektórym ulgę przynosi świadomość że te wszystkie procesy związane z miłością romantyczną są poza naszą wolą.
Inni, jak Helen Fisher mówią że nawet procesy chemiczne można trochę oszukać i radzą żeby dopaminę, od której zostaliśmy brutalnie odcięci, pozyskiwać z innych źródeł – robiąc nowe ekscytujące rzeczy, znajdując sobie hobby.
Jedno jest pewne – czas leczy rany. I trwa to tyle, ile trwać musi.