Często się mówi że zakochani tracą rozum. Wiecie, że jest tak naprawdę?
W stanie zakochania bardzo uaktywniają się systemy związane z dopaminą, neuroprzekaźnikiem zwanym hormonem szczęścia. Aktywizuje się też ośrodek nagrody w mózgu.
Dopamina wydziela się wtedy, kiedy robimy coś, co nam sprawia frajdę. Kiedy zaczynamy dążyć do czegoś, co daje czystą przyjemność. Kiedy obiekt naszych uczuć jest blisko, i możemy go zdobywać.
Gdy miłość staje się odwzajemnioną, w mózgu pod wpływem dopaminy wydzielają się endogenne opiaty. Powodują one uczucie satysfakcji i błogości. Taki sam mechanizm działa w przypadku różnego rodzaju uzależnień.
Naukowcy którzy przyglądali się mózgom osób zakochanych, na przykład neurobiolog Semir Zeki, odkryli, że kiedy systemy dopaminowe są mocno pobudzone, to inne ośrodki – odpowiedzialne między innymi za refleksyjność czy krytyczne myślenie – ulegają dezaktywacji.
Mówiąc dosadnie – tracimy rozum☺
Kiedy faza zakochania mija, poziom dopaminy w organiźmie zaczyna się wyraźnie obniżać.
Inaczej nie bylibyśmy w stanie stworzyć stałego związku.
To między innymi dzięki dopaminie bowiem na początku relacji drugą osobę silnie idealizujemy.
Obniżenie się poziomu dopaminy w organiźmie pozwala zobaczyc,że druga osoba ma pragnienia, potrzeby i przyzwyczajenia niekoniecznie takie, jakie sobie wyobrażaliśmy.
To z jednej strony powoduje frustrację, ale z drugiej pozwala urealnić uczucie.
Możemy się zająć budowaniem dojrzałego związku. To moment w którym drugą osobę musimy pokochać taką, jaką jest naprawdę, a nie taką, jaką nam się wydawała że jest.
To trudne, i wiele par nie daje sobie z tym momentem zmiany rady. Myślę, że chyba łatwiej się z takim etapem przejścia w relacji zmagać pamiętając, że to wszystko wina chemii..